|
Miano: Zyntyx Płeć: Mężczyzna Wiek: 2000 lat Grupa: Mistyczni Rasa: Bóg (bóg w ciele człowieka). Klasa: Bóg Ranga: Mędrzec Tytuł: --- Hierarchia: Brak Pochodzenie: Kosmos Przydomek: Brak Orientacja: Heteroseksualny Rodzina: Brak |
Wygląd Zyntyx posiada dwie formy. Ludzką, i boską.
Forma ludzka: Jasne blond włosy, oczy koloru złotego,180 cm wzrostu, 80 kg wagi, bardzo dobrze zbudowany, Ubrany w stalową kamizelkę, oraz spodnie z czarnego jedwabiu. W pasie przewiązany czerwoną szarfą. Najczęściej cały ubiór zakryty jest białym płaszczem z kapturem. Często u jego boku pełza ogromny wąż o czerwonych ślepiach. Jest to magiczny wytwór.
Forma boska: Całe ciało koloru mleczno białego, wraz z włosami na głowie. Oczy zmieniają kolor na fioletowy. Na czole wyrastają rogi, jeden dłuższy, drugi krótszy, prawa część twarzy jak i szyi, poprzecinana dziwnymi bruzdami. Biały płaszcz scala się z ciałem, jedwabiste spodnie tworzą szatę tego samego koloru, zasłaniającą dolne partie ciała.
AtrybutySiła: Max
Reakcja: Max
Obrona: Max
Zwinność: Max
Spostrzegawczość: Max
Inteligencja: Max
UmiejętnościJest panem magii, wyśmienicie włada laskami, kosturami oraz mieczami.
Zaklęcia/MocePan Magii, może wszystko.
Profesje brak
Wierzchowiec brak
Ekwipunek Zyntyx w miarę potrzeb tworzy swój ekwipunek przy pomocy magii
Posiadłość brak
CharakterZyntyx jest strażnikiem ładu. Posiada w sobie wszystko co dobre. Honor, mądrość, skromność. Mimo tego że jest Bogiem, nie obchodzi się z tym. Zachowuje się jak normalny człowiek. Jego głównym celem jest pomoc. Stał się mędrcem tego świata, strzeże by magia chaosu nie rozprzestrrzeniała swoich wpływów, a jednocześnie niszczy ją. Nigdy nie zostawi osoby w potrzebie. Nigdy nie krzywdzi nikogo bez podstawnie. Walczy tylko jeśli zostanie zaatakowany, lub jeśli będzie musiał kogoś obronić. Wyjątkiem są osoby parające się magią chaosu. Jego zadaniem jest unicestwianie bądź nawracanie takich ludzi.
HistoriaZ wielu starych ksiąg, dzienników i pamiętników, można skleić historię zejścia Zyntyxa na ziemię. Kilku potężnych magów dokładnie opisało ten dzień albowiem sami byli świadkami całego zdarzenia. Ale zacznijmy od początku. Jak powszechnie wiadomo, ostatni wielki zjazd magów miał miejsce 500 lat temu. Jednak jego przyczyna już powszechnie znana nie jest. Otóż w wielu starych pamiętnikach magów widnieją zapiski dotyczące wizji. Wizji przedstawiających Zyntyxa przyjmującego ciało człowieka i pojawiającego się na ziemii. Wizje nawiedzały każdego, kto do owego boga składał swe modły. Wiadomo że Zyntyx jest panem i władcą magii. Każdy kto para się tą sztuką musi się do niego modlić. Wizje pojawiały się nieustannie, przy każdej modlitwie i medytacji. Nie ważne kto składał modły, czy to zwykły nowicjusz, czy sami wielcy magowie. I trwało to wszystko przez kilka lat... aż w końcu zdecydowano zwołać zjazd. Zjazd na którym zostanie przedyskutowana sprawa dziwnych wizji. Wielkie spotkanie to nie byle co. Stawili się na nim wszyscy magowie z całej krainy Venderii. Obrady trwały dniami i nocami, Magowie opowiadali o sowich wizjach, i dochodzili do tych samych wniosków. W końcu na sam koniec całego spotkania, jednogłośnie stwierdzono iż wizje są prawdziwe i Zyntyx faktycznie pojawi się na ziemii. Całe spotkanie miało sięzakończyć wspólną modlitwą do owego Boga. I wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Wszyscy doznali ostatniej wizji. Najbardziej przejżystej ze wszystkich. Wizja ukazała małą, zapomnianą wioskę ukrytą gdzieś wysoko w górach. W tej wiosce w najbrzydszym domu noworodka, którego ciało przejmuje i przekształca na swoje potrzeby sam Zyntyx. Magowie postanowili wyjść na spotkanie swojemu panu. Sześciu najważniejszych z nich. Elita, największi magowie, postanowili że odszukają wioskę z wizji. Kilku z nich dokładnie opisało całą tą wyprawę w swoich księgach.
Dwunastego dnia od zakończenia wielkiego zebrania, magowie trafili do wioski podobnej do tej z wizji. Było mroźno, śnieg sypał z nieba, jak w najgorszy zimowy dzień. Co najciekawsze na niebie nie było żadnej chmury, tylko nocne gwiazdy. Wioska wydawała się być wymarła, praktycznie nie było w niej życia. Gdzieniegdzie w oknach można było dostrzec palące się świece. Jednak magowie szukali najgorszego domu ze wszystkich. I w końcu go znaleźli. Stojąca na uboczu, stara rudera. Kiedy magowie ustawili się przy wejściu, stało się coś dziwnego. Zagrzmiało. Niebo było czyste, nie było żadnych burzowych chmur. Ale grzmiało. Coraz głośniej i coraz częściej, a kiedy jeden z magów pociągnął za klamkę nastąpiła głucha cisza. Zawachali się. Żaden nie wszedł do środka. Czekali, ponieważ dało się wyczuć złe napięcie. W końcu ciszę przerwał krzyk kobiety i płacz dziecka. Nie mineła nawet chwila w dom udeżył złoty piorun powodując ogromny wybuch płomieni, który odrzucił magów w śnieg, a ruderę zniszczył doszczętnie. Jeden z magów opisywał że po tym zdarzeniu nie potrafił wstać o własnych siach. Ale nie dlatego że wybuch uszkodził jego ciało, ale dlatego że poczuł przeogromne źródło czystej energii, tak sline że aż powodowało szumienie w głowie. Zgliszcza starego domu płonęły dziwnym fioletowym ogniem. Magowie byli już pewni tego co się stało. Czuli obecność boga. Wręcz nieskończoną ilość energii. Tym razem się nie zawachali. Gdy tylko wszyscy pozbierali się do kupy, przyp omocy magi stłumili płomienie i weszli do środka. Wszyscy w swoich księgach opisali że to co urjzeli było zdmumiewające.
" Weszliśmy do środka. Kiedy przekroczyłem próg tego co pozostało z domu, z nosa pociekła mi krew. Żaden z nas nie był przyzwyczajony do tak wielkiej energii, nie potrafiliśmy się do niej dostosować. Jednak nie to jest najważniejsze. Pośród zgliszcz ujrzeliśmy białą postać. Bielszą od śniegu, o fioletowych oczach. To nie było dziecko. To był dorosły mężczyzna. Dzierzył czarny kostur, z którego sączyła się fioletowa energia. Wokół jego ciała krążyło siedem kul, o tych samych właściwościach co kostur. Szybko zorientowałem się że ani kostur ani kule nie są zrobione z metalu. To czysta energia uformowana właśnie w taki kształt. Przed nami stał sam Zyntyx w swojej nowej formie. Jeden z nas padł przed nim na kolana. Reszta wraz ze mną uczyniła to samo." Tak jeden z nich opisał całe to zdarzenie. Jeszcze inny dokłądnie opisał to co działo się później.
"Wszyscy padliśmy na kolana, czekając na dalszy rozwój zdarzeń. W końcu po dłuższej chwili nasz pan przemówił. Jego głos był niski, bardzo męski, donośny i piękny.
- Przybyłem do tego świata by chronić dobre istoty przed spaczoną magią, jak i przed nimi samymi. Przybyłem by strzec ładu i harmonii energii. Ci ludzie u mych stóp, to moje pierwsze ofiary.
Dopiero po tych słowach wszyscy zawuażyliśmy że Zyntyx stoi pomiędzy dwoma ciałami. Kobiety i mężczyzny. Kobieta miała ogromny brzuch, prawdopodobnie była w zaawansowanym stadium ciąży, a mężczyzna dierżył sztylet.
- Ci ludzie chcieli złożyć nowo narodzone dziecko w ofierze. Chcieli oddać ję do chaosu.
Przepełniał mnie strach. Moich kompanów prawdopodobnie też. Nigdy nie spotkaliśmy się z taką potęgą. Wtedy... on do mnie przemówił. Zmierzył mnie wzrokiem, spojrzał głęboko w moje oczy, a ja nie potrafiłem spuścić wzroku.
- Nie lękaj się. Ani wy wszyscy. Nie musicie się mnie bać. Przybyłem by pomóc. Powstańcie.
Jego głos dodawał ogromnej otuchy i pewności siebie. Tak jak wcześniej się bałem, tak po jego przemowie... czułem tylko zachwyt. Do tej pory nie wiem jak to zrobił. Jak by sięgnął swojąręką do mej duszy i zabrał z niej cały strach. Wszyscy wstali. Zyntyx milczał przez dłuższą chwilę.
- Waszym zadaniem będzie rozgłosić moje przybycie. Odwiedzajcie królestwa, informujcie władców że na ziemię przybył bóg. Rozsyłajcie wieści w cztery strony świata, głoście że nadszedł kres magii chaosu, głoście że pan magii zajmie się zaprowadzeniem ładu w tym świecie. Chcę żeby wszyscy wiedzieli. Chcę by ci którzy parająsię złą magią, poczuli strach. Chcę żeby ci co są dobzi, poczuli ukojenie. Idźcie. Wypełnijcie sowje zadanie.
To były jego ostatnie słowa. Zanim odszedł, pokazał nam jeszcze swoją ludzką formę. Złotowłosy, piękny mężczyzna w białej szacie. Jego kostur zamienił się w węża. Tak właśnie wygląda Zyntyx."
W ten sposób jeden z magów zakończył swoją opowieść o spotkaniu z Zyntyxem. A co działo się dalej? Magowie wypełnili swoje zadanie. Powiadomili wszystkich. Niestety... żaden z nich już dzisiaj nie żyje, pozostały po nich tylko księgi. Tylko tych sześciu magów 500 lat temu widziało Zyntyxa w jego boskiej postaci. Od tamtej pory, nie zdażyło się, by pan magii przybierał swoją boską postać. A co robił przez tyle lat sam Zyntyx? Przemierzał krainy, odwiedzał władców, radził im, zapobiegał wojnom, niszczył sekty wyznające magię chaosu, i patrzył jak przemija czas. Jak rodzą się i umierają nowe pokolenia.