|
Miano: Maria Avenity Kuran Płeć: Kobieta Wiek: Wizualnie około 25 lat | W rzeczywistości 246 Grupa: Kindred Rasa: Wampir Klasa: Czarnoksiężnik Ranga: Imperatorowa Ranga dodatkowa: brak Hierarchia: Stan Imperialny Pochodzenie: Certailon, zamek w Aerdwan Przydomek: brak Orientacja: Heteroseksualna Rodzina: Ojciec Hiroshi Kuran | Matka nieznana | Najstarszy brat Seiren | Brat Regis | Młodsza siostra Victoria |
WyglądMusisz przyznać, wędrowcze, że jest w niej coś takiego, co powoduje, że trudno oderwać od niej wzrok. Czasami zdaje się, że jest tak samo ulotna i niedostępna jak ten szkarłatny motyl, który wylatuje z jej oczu za każdym razem, gdy oblewa Cię swym spojrzeniem, a czasem sprawia wrażenie twardo stąpającej po ziemi. Nie garbi się, przecież to uwłaczałoby jej godności, choć z drugiej strony pozostaje niezwykle zwinna, gibka i na swój sposób swobodna - ma w sobie coś, takie specyficzne ruchy, które świadczą o tym, co kiedyś robiła, jak żyła, czym się zajmowała... nie, te ruchy nie należą do typowej chłodnej, wyrafinowanej władczyni, która zawsze pozostawać musi sztywna i nie może kierować się ani jedną emocją - widać, że ona bawi się życiem, że trzyma je w swych dłoniach i nie puszcza, bo wie, jak z niego korzystać. Aż miło się na nią patrzy, gdy siedzi na tronie tak luźno, z nogą założoną na nogę, podpierając swą skroń ręką, z łokciem opartym o brzeg mebla, z lekkim, prawie zadziornym uśmiechem na ustach, który jednak wykrzywia jedynie końcówki jej warg - rarytas dla uważnego obserwatora. Jest na swój sposób niezwykle piękna, uwidacznia cechy swej błękitnej krwi burzą rudych, kasztanowych, gęstych włosów, delikatną, bladą cerą, uważnymi oczętami oraz delikatnymi, ciemnymi ustami, za którymi ukrywa parę ostrych, białych kłów, które tak uwielbia - jak każdy przedstawiciel jej rasy - wbijać w szyje swych ofiar. Jak tak delikatna istota może posuwać się do tak drastycznych czynów..? Cóż, jak widać... wszystko jest możliwe.
AtrybutySiła: 4
Reakcja: 6
Obrona: 6
Zwinność: 5
Spostrzegawczość: 8
Inteligencja: 12
Szybkość: 4
Umiejętności- Malarstwo - głównie praktykowane w zamku, aczkolwiek kobieta ma do niego duży talent. Jej prace są naprawdę porządne i przykuwające uwagę.
- Czytanie i pisanie
- Władanie sztyletami
Zaklęcia/MoceZaklęcia:Kontrola duchów - kontrola dość szeroko pojęta; począwszy od faktu, że na cmentarzach kobieta widzi duchy i jest w stanie z nimi rozmawiać (w tym przypadku jest to zdolność pasywna), a kończąc na tym, że Maria przywołuje maksymalnie dwa z nich w jednym czasie, zmuszając do walki dla siebie. Duchy te przykuwane są łańcuchami do konkretnego miejsca, w którym zostały wywołane, po czym ciskają pociskami energii w stronę wroga.
Kontrola cienia - możliwość oplatania przeciwnika cieniem w szeroko pojęty sposób - kobieta może za jego pomocą zarówno uwięzić gdzieś wroga, unieruchomić go, jak i lekko go poddusić, czy też spowodować, że jego widoczność będzie dość mocno ograniczona.
Moc:Blokada umysłu - jej umysł jest zamknięty na wszelkie możliwe próby odczytywania go. Nikt, dosłownie nikt z możliwością czytania myśli czy wywoływania iluzji nie jest w stanie do jej dotrzeć; jednocześnie, gdy ktoś próbuje to zrobić, Maria potrafi to odczuć. Jest to jej najmocniej rozwinięta umiejętność (zdolność pasywna).
Magiczne przedmiotyDwa zdobione sztylety, które zawsze nosi przy sobie. Napełnione są mroczną magią, która regeneruje się za każdym razem, gdy bronie te zostaną splamioną czyjąś krwią. Dzięki temu potrafią zadawać większe obrażenia oraz powodują chwilowy paraliż u osoby, która je otrzyma.
Profesje- Językoznawstwo
- Malarstwo
- Podstawy medycyny
- Odczytywanie Run
- Podstawy alchemii
- Jeździectwo
WierzchowiecIllidan - pegaz o czarnym jak smoła ubarwieniu. Jest potężnym i pokaźnym stworzeniem o czujnych, białych ślepiach. Niezwykle posłuszny, ale tylko i wyłącznie dla swej właścicielki - innych w szale potrafi zgnieść pod swymi ciężkimi kopytami.
EkwipunekZ broni nosi przy sobie jedynie dwa zdobione sztylety, ukryte pod ubraniem. Posiada sakwę, w której przetrzymuje niektóre tworzone przez siebie eliksiry oraz inne najpotrzebniejsze przedmioty.
PosiadłośćMaria aktualnie zamieszkuje Certailon, zamek w Aerdwan.
CharakterCzłowiekiem jestem tylko dlatego, że kłamię.
Bo i była istotą, która potrafiła wspaniale kłamać.
Większość swego życia żyła w kłamstwie, większość swego życia spędziła na wpędzaniu innych w pajęczyny kłamstw. Jej charakter z pewnością dość mocno uwarunkowany jest otoczeniem, w którym się wychowała. Na ulicy nie było miejsca dla słabych, dla kogoś, kto miewał chwile zawahania, nie - tam trzeba było działać od razu, bez zastanowienia, godząc się na wszelkie konsekwencje już na starcie. Czy bezdomność nauczyła ją życia? Poniekąd tak. Nie potrzebowała matki, którą z resztą nienawidziła za to, co jej zrobiła, nie potrzebowała ojca, nie potrzebowała praktycznie nikogo do tego, aby stać się samowystarczalną osobą, by zobaczyć, jak inni zachowują się w stosunku do słabszych, gorszych, gorzej usytuowanych. Była następczynią rodu, ale nie miała o tym bladego pojęcia - i inni, którzy przebywali w jej otoczeniu, też nie mieli. Nie, nawet ten kupiec, któremu, mając sześć lat, ukradła parę groszy, powodując, że poważnie ją za to zbił, nie miał o tym pojęcia. Nikt.
Od początku poznała życie, dowiedziała się, jak bardzo bywa brutalne i trudne. Często niosła pomoc tym, którzy jej naprawdę potrzebowali, odwracając się od reszty świata. Jest kobietą niezwykle tolerującą wszelkich bezdomnych, drobnych złodziejaszków czy prostytutek - dlaczego? Gdyż po prostu wie, jak to jest być tym najgorszym, nieakceptowanym przez innych. Dlatego też często pomaga tym ludziom, chcąc polepszyć ich los - nawet zważywszy na fakt, że siedzi teraz na tronie. Jest swego rodzaju nadzieją dla tych osób - mogą bowiem zobaczyć, że z każdego szamba da się wyjść. Nawet tego najgorszego.
Gdzieś w środku, jak widać, ma dobre serce, zwykle jednak nie okazuje go ot tak. Bywa bardzo okrutna, bezwzględna, złośliwa i chłodna, często również kieruje się ogromnym sarkazmem. Nie ufa byle komu, nawet rzekomym najbliższym - już zdążyła zawieść się na swej wspaniałej rodzince, więcej nie ma zamiaru... dlatego też każdą osobę, która próbuje się do niej zbliżyć, traktuje z ogromną rezerwą.
Jest również bardzo sprytna i inteligentna. Z łatwością przyswaja wszelkie informacje, ma również dobrą pamięć. O dziwo, bardzo interesuje się malarstwem, dlatego też często wypełnia ono jej wolny czas.
HistoriaByli jak oni, jak Romeo i Julia.
Innymi słowy - martwi.
Mamusiu, dlaczego tak krzyczysz? Co znowu zrobiłam nie tak? Wiem, że ostatnio zbiłam Ci Twoją ulubioną wazę, ale proszę, nie złość się już na mnie... mamusiu, przecież jest okropnie późno... tylko spójrz na okno - widzisz? Ciemno... dlaczego więc budzisz mnie tak późno w nocy..?Wstała z łóżka, swą drobną rączką przecierając zaspane oczy, lecz niemal od razu spostrzegła, że łóżeczko Victorii było puste. Wtem do jej uszu dotarły krzyki oraz głośne rozmowy z dołu. Nie rozpoznała właścicieli większości tych głosów... oprócz jednego. Dźwięk łkania, płaczu, przerażenia. Należał do mamy.
Mamusiu, co się dzieje?Podeszła do drzwi i otworzyła je, naciskając klamkę. Uchyliły się z charakterystycznym skrzypnięciem, które jednak natychmiast zostało zatuszowane przez ogromny huk - jej rodzicielka właśnie uciekała z domu, trzymając w dłoniach małe zawiniątko. Widok ten spowodował, że stanęła jak wmurowana, szeroko otwierając oczy ze zdumienia. Dlaczego mama pozostawiła ją samą, na pastwę losu tych bandytów..? Co się stało, skąd oni się w ogóle wzięli..?
Była naiwna, miała przecież dopiero sześć lat, jeszcze nie rozumiała wielu rzeczy...
A więc wzięłaś ją... Victoria... mamusiu... dlaczego kochasz ją bardziej..? Dlaczego jestem gorsza..? Wciąż pamiętasz o tej wazie..?Słone łzy spływały po jej dziecięcych policzkach, gdy grupa silnych, umięśnionych mężczyzn udała się w pogoń za kobietą, której sylwetka wtopiła się w otchłań nocy. W domu pozostał już teraz tylko jeden łowca. Rozejrzał się, najwyraźniej poszukując czegoś, co mógłby ze sobą zabrać, najprawdopodobniej jakiś łupów; w końcu jednak spostrzegł ją, stojącą w progu. Uśmiechnął się szeroko.
I właśnie to spowodowało, że z trzaskiem zamknęła drzwi, chowając się w swoim pokoju.
Płakała głośno, nie wiedząc, co ma uczynić. Tak strasznie się bała...
Wsunęła się pod łóżko i skuliła się, trzęsąc się ze strachu. Mężczyzna szybko wyważył drzwi i wtargnął do pomieszczenia. Jego oczom jednak ukazała się jedynie ciemność panująca w pokoju. Rozejrzał się, próbując znaleźć dziewczynkę, jednakże w końcu, po kilku próbach przejrzenia mebli, warknął i zwyczajnie dał sobie spokój.
- Chrzanić to. Ta gówniara i tak nie była nic warta.
Słowa te już na zawsze utknęły w jej pamięci.
Nie była nic warta.
***
Rozrzuć kości
Po całej włości.
To tylko nędzarz
Nikt go nie ugości.
Ostatnią rzeczą, jaką widziałeś, były te szkarłatne oczy. Ta intensywna barwa...
A potem nagle... zapach krwi. Nie był dla Ciebie przyjemny, lecz wiedziałeś, że tym razem to nie Ty i Twoje intencje są tutaj priorytetem. Schowaj się. Schowaj się ze swoim egoizmem - choć raz bądź przystosowany do społeczeństwa jak prawdziwy człowiek...
To zabawne, że myślimy tak tylko w momencie zbliżającej się śmierci.
Zabawne.
Szeroko rozchyliłeś nozdrza, łapiąc dech... po co? By nie umrzeć. By nie zginąć w tym cholernym świecie, choć wiedziałeś, że to i tak nastąpi. To było tak niemiłosiernie denerwujące - nagły chaos, zupełny koniec ładu - to wszystko tak szybko się zniszczyło... obraz zamazał się krwią - szkarłatna, jeszcze ciepła... spłynęła po Twojej szyi, wsiąkła w ubranie.
Zaśmiała się cicho, a jej śmiech był porównywalny do tysiąca złotych dzwonków. Tak piękny, tak słodki, tak dźwięczny, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie słyszałeś... a jednocześnie tak zabójczy. Tak zwodzący. Z drugiej strony powinieneś się cieszyć, że było Ci dane spędzić ostatnie chwile właśnie z nią...
Jakieś te myśli w końcowych chwilach istnienia były dziwne.
Ostatni raz musnęły Cię te kasztanowe kosmyki długich, falowanych włosów i ostatni raz poczułeś cholerny ból, który rozszedł się po całym Twym ciele. Ten ból... powinien być przyjemny.
- Kukiełka... tak bezbronna, naiwna kukiełka... - zaśmiała się, odrywając swe kły od Twej szyi. Z ust zlizała krew - czyją? Dlaczego jeszcze pytasz...
Z wyrazu jej twarzy można było wyczytać, że byłeś smaczny. Smakowita przekąska, coś, co zasmakuje się tylko raz.
Ostatni raz. Oh, te słowo Cię prześladowało.
Spojrzałeś na nią z przerażeniem, lecz nie uczyniła nic poza uśmiechem. Dopiero teraz zacząłeś żałować tego wszystkiego, co ostatnio uczyniłeś. Dopiero teraz, patrząc w jej przeklęte oczy...
Upuściła Cię i kopnęła, a Ty jedynie posłusznie potoczyłeś się po ziemi, dysząc. Twa własna krew spłynęła z jej ust na Twój policzek, polała się w dół... mały, wartki strumyczek...
Ostatni raz wyczułeś bicie swego serca.
Ostatni.
***
Czuł w duszy dziwną pustkę, a na samym jej dnie coś jakby kroplę piekącej goryczy. Żadnych sił, żadnych pragnień, nic, tylko tę kroplę tak małą, że jej niepodobna dojrzeć, a tak gorzką, że cały świat można by nią zatruć.
Od czasu, gdy uniknęła śmierci w swym własnym, rodzinnym domu, zaczęła prowadzić życie na ulicy. Kradła, spała w ciemnych, brudnych uliczkach razem z innymi bezdomnymi, w skrócie - wychowywała się w warunkach, które były zupełnie obce wszelkim następcom jakichkolwiek tronów. Była wampirem, który musiał żywić się krwią innych śmiertelników - o dziwo zawsze unikała jakiejkolwiek kary za swe występki, była bowiem niezwykle sprytna, nawet jak na swój młody wiek. Środowisko nauczyło ją życia, sprawiło, że potrafiła radzić sobie w każdych warunkach, nawet tych najtrudniejszych. Poznała również podstawy medycyny - jakoś przecież musiała sobie radzić w tym otoczeniu.
Próbowała nade wszystko zapomnieć o swojej przeszłości, lecz rok za rokiem utwierdzał ją w przekonaniu, że jednak nie potrafi. Nienawiść do matki, która pozostawiła ją na pastwę losu łowców oraz do siostry, która okazała się być
tą lepszą kierowała jej życiem.
Toteż wiadomość o tym, że Victoria zostaje władczynią Aerdwan napełniła ją zdumieniem oraz jednocześnie ogromną złością. Wiedziała, że imperatorami w królestwie zostają jedynie członkowie rodziny Kuran, posiadający niezwykłe znamię na ramieniu w kształcie róży. Miała takie, jednakże nigdy nie zwracała na nie szczególnej uwagi - teraz jednak, dowiadując się, że jej siostra pochodziła z tego arystokratycznego rodu, szybko zapragnęła polepszenia swego losu. Jakim prawem miała bowiem cierpieć gdzieś na ulicy, gdy jej własna siostra zabawia się na zamku w warunkach, które przewyższały jej najwyższe oczekiwania?
Nagle jednak okazało się, że Victoria zmarła. Nie czuła z tego powodu wielkiego żalu czy rozczarowania; sprawiło to jedynie, że niemal natychmiast udała się na zamek, chcąc pokazać władcy swe znamię i dowieść, że jest prawowitą następczynią tronu. Nie myślała o konsekwencjach, pragnęła tylko i wyłącznie zemsty.
Straż jednak nie chciała jej wpuścić - z resztą, co się dziwić, kto normalny na ich miejscu wpuszczałby do zamku jakąś bezdomną wampirzycę z kompletnego marginesu społecznego? Szczęśliwym trafem na swej drodze napotkała na sługę Seirena. Szybko pokazała mu swe znamię, a ten, zszokowany, zaprowadził ją przed oblicze władcy.
Całe królestwo przez długi czas było zszokowane wieścią o istnieniu prawowitej następczyni tronu. Maria w krótkim czasie została imperatorową. W jej życiu zmieniło się dosłownie wszystko.