~ Średnich rozmiarów drewniana chata w środku gęstego lasu. Mieszka tu od dzieciństwa, dlatego nigdy nie przyszło jej do głowy by zmieniać miejsce. Idealny teren do łowów oraz ukrycia się przed nieproszonymi gośćmi. Najczęściej jest tu bardzo ciemno, choć nigdy jej to nie przeszkadzało. Wokół domu rosną czarne orchidee i kilka podniszczonych drzew. Wyposażenie chaty nie jest szczególnie bogate, jak wiadomo. Drewniany stół, krzesło, kilka świec, prowizoryczne pomieszczenie służące do przygotowania posiłku, jeszcze jeden pokój przypominający salon. Jest w nim pełno zwierzęcych skór oraz coś na podobieństwo sofy. Na górze zaś jedna sypialnia gościnna i jedna należąca do Rhiamon. ~
W końcu znalazły się na miejscu. Przemierzały ciemny, gęsty las omijając zgrabnie wszystkie osuwiska i zapadliny, które znała już na pamięć. Od dziecka uczyła się omijać takie naturalne pułapki. Przy ojcu wiele mogła się dowiedzieć. Szła dalej aż były nieopodal jej chaty. Wskazała dziewczynie dłonią kilka skupisk pielęgnowanych czarnych orchidei. To jedyny rodzaj roślin, które można było tu podziwiać. Panowała tu grobowa cisza, co osobiście radowało kobietę. Miała święty spokój, zero hałasu, czułą się w pełni odizolowana od społeczeństwa. Właśnie o to w tym wszystkim chodziło. Lokacja jej mieszkania była wręcz idealna. Weszła do środka, a za nią skrzypnęły drzwi. Powędrowała prosto do pomieszczenia, w której znajdowały się naczynia oraz niewielki stół. Z drewnianej szafki wyjęła karafkę, po czym wlała zawartość do kubka. Była to mocna, wiśniowa nalewka. Postanowiła nie pić wódki tak przy gościu. Tak czy inaczej zawsze dwa razy dziennie wypijała pół kubka jakiegoś trunku. Duszkiem pozbyła się zawartości, po czym przeniosła pytające spojrzenie na dziewczę. - Po raz pierwszy w życiu mam gościa, ale zachowam dla zasady tę durną pseudo etykietę, a właściwie szopkę. Chcesz coś do picia?- rzuciła ostrym tonem siadając na brzegu stołu.
Joséphine
Liczba postów : 13 Join date : 12/01/2014
Temat: Re: Chata Rhiamon Pią Sty 31, 2014 1:54 pm
Oczywiście, spodziewała się takiego ponurego i dość ciemnego otoczenia. Nie było to dla niej absolutnie żadną niespodzianką, jaka właścicielka taki dom, czy jakoś tak... Postanowiła, że do orchidei podejdzie potem, na razie nie to jest najważniejsze. Z nieukrywaną fascynacją wszystkiemu się przyglądała, a gdy weszła do jej domu to dziwne uczucie ekscytacji wzrosło i to znacznie. Cały czas podążała grzecznie za Rhiamon z delikatnym uśmiechem i szeroko otwartymi oczętami rozglądając się uważnie na boki. Słysząc jej pytanie spojrzała na nią szybko i zbliżyła się do niej, ale nie usiadła obok. Może by sobie tego nie życzyła? Przecież to jej dom i Jose jest tu obca osobą, nawet nie do końca znajomą. Ale ma nadzieję, że te relacje się szybko zmienią! - Po raz pierwszy? Czuję się zaszczycona. A co do picia, to bardzo chętnie. Odparła pewnie i rozejrzała się bardzo dokładnie po tym pomieszczeniu. Może i być nawet coś alkoholowego, ale wtedy Jose zaczyna wariować. Takie małe ostrzeżenie. Nie przestraszyła się jej ostrego tonu, bo o dziwo już trochę wie jaka jest elfka. Jest to wiedza minimalna, ale wystarczająca, aby wiedzieć kiedy jej ton zmienia się na tak ostry i czemu. - Ładny dom i otoczenie wokół niego. Zaprosiłabym Cię kiedyś do siebie, ale niestety nie mam stałego miejsca zamieszkania. Zaśmiała się obserwując ją. To prawda, Jose odkąd zaczęła podróżować po świecie postanowiła nigdzie nie zatrzymywać się na stałe. Zwykle udawało się za marne grosze zdobyć jakiś pokój gdzieś, a jak nie to spała w szopach na sianie. Brzmi śmiesznie? Na pewno, ale cóż poradzić. Jest ogromna możliwość, że zostanie tutaj na dłużej i to znacznie dłużej.
Rhiamon
Liczba postów : 12 Join date : 11/01/2014
Temat: Re: Chata Rhiamon Pią Sty 31, 2014 2:24 pm
Ponurość i ciemnota to dla mrocznych elfów raj. Nie wyobrażała sobie wszędzie słońca, tęczy, intensywnej zieleni, a dookoła chaty sarenek i zajączków. To zupełnie nie jej bajka, dlatego obecne miejsce zamieszkania było dla niej jak najbardziej idealne. Zerknęła kątem oka na dziewczynę, która stała jak kołek. Westchnęła z dezaprobatą, po czym wskazała dłonią na wolne krzesło. - Nie bądź taka sztywna. Nie zjem cię jak momentami będziesz się zachowywać jak u siebie. Byleby nie przekraczać granicy- stwierdziła zgodnie z prawdą. Jose powinna zauważyć już, że jasnowłosa nie robiła jej krzywdy zatem fakt, że czułaby się jak u siebie w domu nie raziłby jej. Mogłaby przymknąć na to oko. Zdecydowanie lepiej niż wieczne rzucanie instrukcji. Słysząc odpowiedź wzięła kolejny kubek nalewając do niego wiśniówki. Oczywiście mniej niż sobie, bo zapewne ciemnowłose dziewczątko w mig się upije i będzie leżała pod stołem. Tej części wolała uniknąć. Podała jej naczynie patrząc na nią z sarkastycznym, ale po części zabawnym uśmiechem, co stanowiło swego rodzaju nowość. Uniosła brew ku górze. - Nie posiadam tu często wody zdatnej do picia, za to alkoholu mam pełno. Tyle że nie pij zbyt łapczywie i w dużych ilościach bo uśniesz- zaśmiała się perliście po czym ruszyła do salonu, kierując swe kroki ku szafie. Zaczęła zdejmować kolejne części zbroi, aby się zrelaksować. Wyciągnęła z niej skórzane, dopasowane spodnie, które sama uszyła w miarę możliwości. Nie przeszkadzała jej nagość zupełnie. W końcu jest w kobiecym gronie. Na górę założyła czarny gorset, choć nie ściskała go mocno. Na nogi włożyła skórzane buty sięgające do połowy łydki. Zapaliła w kominku, żeby było choć trochę cieplej. Na ramiona wdziała szary płaszcz z kapturem. Usadowiła się na wyściełanej niedźwiedzią skórą kanapie. Wyciągnęła nogi, aby było wygodniej. - Mogłabyś mi przy okazji jeszcze podać kubek i karafkę?- mruknęła w stronę kuchni czekając aż przyjdzie. - I opowiedz mi coś więcej o sobie - bardziej brzmiało to jak polecenie niż prośba.
Nie przekraczać granicy? A przekroczenie jej następuje kiedy? Gdy zacznie bałaganić i wszystko psuć, czy może jak źle się odezwie i będzie zachowywała się za bardzo luźno? W każdym razie wypuściła powietrze trzymane w płucach i już bez żadnej sztywności usiadła na krześle wskazanym przez elfkę. Gdy otrzymała kubek z trunkiem wzięła mały łyk, ale potem posmakowało jej i piła coraz więcej, ale wolno. - Że niby ja usnę?... Nie ma takiej opcji. Mruknęła pod nosem. Nie odlatywała tak szybko, gdy więcej wypiła, ale zdarza jej się za bardzo szaleć. A nie chce wylecieć z jej domu za pierwszym razem! O nie, to absolutnie nie wchodzi w grę. Siedziała przez dłuższą chwilę na krześle obserwując Rhiamon. Słysząc jej słowa dobiegające z salonu podniosła się z krzesła, po czym razem z kubkiem i karafką ruszyła do niej. Będąc obok podała jej wszystko, aby usiąść obok na kanapie. - Nie ma co opowiadać tak naprawdę. Gdy dorosłam wyruszyłam ze swojej wioski w świat i tak podróżowałam, aż w końcu dotarłam na te ziemie. Nigdzie długo nie zagrzałam miejsca, zazwyczaj trzy dni góra cztery i dalej w drogę. Dość wiele zwiedziłam i poznałam wiele ciekawych istot, ale ty jesteś pierwszą najbardziej intrygującą. Od innych nie czułam tak silnej energii jak od ciebie. Postanowiła nie wspominać o rodzinie, bo Rhia pewnie nie przepada za takimi rozmowami. Już trochę ją znając, Josephine wnioskuje, iż blondynka by się nudziła.
Właściwie przekroczenie tej wspomnianej granicy nastąpiłoby, gdyby zaczęła rozwalać jej doszczętnie wszystko w mieszaniu. Nie znosiła jak ktoś niszczył jej osobiste rzeczy, dlatego to uznawała za zbyt wielką swobodę. Natomiast miała prawo do swobodnego i luźnego zachowania. W końcu nie po to ją zaprosiła, by zachowywała się jak kołek. W związku z tym doszła do wniosku, że trochę wiśniówki jej nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie. Zacznie być bardziej swobodna, mniej zdystansowana, powściągliwa, sztywna. Rozplącze się jej język, przestanie tak intensywnie myśleć, które zachowania i gesty są poprawne i na miejscu. Uśmiechnęła się jadowicie na zuchwałą odpowiedź dziewczęcia. Co do tego miała mieszane uczucia, choć była pewna, że gdyby wypiła kilka kubków na pewno odleciałaby do krainy snów. Przy obecnej ilości mogła jedynie przestać się hamować, powściągać przy konwersacji oraz da się ponieść emocjom i biologicznym bodźcom. Co do tego nie miała najmniejszych wątpliwości. Posłała jej pełne aprobaty spojrzenie, gdy podała jej wszystko czego chciała, lecz nic więcej. W końcu czego można się było po jasnowłosej spodziewać. Była tak wyrachowana i powściągliwa, iż na żadne podziękowanie stać jej nie było. Nalała sobie kolejną porcję tym razem pijąc wolniej, aby móc się rozkoszować smakiem, wolną chwilą, relaksem. W dodatku przy akompaniamencie pięknej kobiety, którą momentami pochłaniała wzrokiem, ale nic ponad to. Swoje zwierzęce odruchy skutecznie hamowała, dlatego nie było problemów z przemocą. Oby tak dalej. Nigdy nie wiedziała jak może zadziałać na nią alkohol w towarzystwie pociągającej ją fizycznie osoby. Mogła mieć nadzieję, że nie zrobi nic głupiego i już. Wysłuchała uważnie jej historii, po czym skinęła głową. Uniosła brew na krótką chwilę słysząc kolejny - jak mniemała komplement. Zatrzymała swoje zaciekawione spojrzenie na obojczyku. Nigdy nie wiedziała, dlaczego je pociągają. Chwyciła dłoń Jose po czym ucałowała je serdecznie, zatrzymując swe nieco fioletowe wargi na gładkiej skórze dziewczyny. Seria fetyszy póki co nie miała końca. Może natrafiła jej się okazja, by ktoś spełniłby jej zachcianki, a ona odwdzięczyła się tym samym w niezobowiązujący sposób? Właściwie dziewczę mogłoby tu zamieszkać, gdyby pozwalała się dotknąć w inny sposób od czasu do czasu. - Skoro nie zagrzałaś nigdzie miejsca na stałe... Zawsze możesz mieszkać tutaj, ale musisz trzymać się pewnych reguł. Jeśli się będziesz do nich zalecać, to nie zabraknie ci ani ciepła, ani kąta do spania, ani jedzenia, czy bezpieczeństwa.- wyrzuciła to z siebie szybko i oschle, aby Jose nie przyjęła tego jako dobroć z jej strony. Właściwie tak było, lecz nie zamierzała do niczego szlachetnego się przyznawać. To uwłaczałoby jej godności. Natychmiastowo przycisnęła wargi do kubka pijąc dalej.
Mimo iż, powiedziała to w tak niemiły sposób to i tak Jose odebrała to jako lekką dobroć z jej strony. Nie wiedziała co odpowiedzieć, bo zaszokowało ją to co powiedziała Rhiamon. Nie to, że się nie cieszyła, bo bardzo się cieszyła, ale naprawdę nie spodziewała się takiego wydarzenia tego dnia. Gdy blondynka pocałowała jej dłoń, to poczuła się... zawstydzona? To dziwne, ale nie potrafi określić jakie to uczucie w nią wstąpiło. - Rhiamon, dziękuję Ci bardzo! I oczywiście zobowiązuje się trzymać każdej reguły, aby tu mieszkać. Zapewniła radośnie, po czym przytuliła nagle i delikatnie elfkę. Czyżby alkohol już dawał o sobie znać? Pewnie w normalnym stanie nie odważyłaby się tak jej dziękować, a raczej uścisnęłaby jej dłoń na znak zgody. A tu proszę, żeby jakiś trunek popchnął ją do takich rzeczy... To jest zadziwiające. - Jesteś wspaniałą osobą. Wiem, że prawie Ci tyle komplementów, ale one są szczere i nie ma w nich ani krzty kłamstwa. Odsunęła się od niej powoli, ale nie za daleko. Uśmiechnęła się uroczo, ach ta Jose! Zaraz pewnie wypije jeszcze więcej i wtedy już na pewno dojdzie do różnych podobnych rzeczy, tylko jak na to wszystko zareaguje Rhia? Źle, czy dobrze? Może nie jest zła o to, że kocica się do niej przytuliła? W końcu elfka, tez ma swoje odruchy, a dziewczynie to wcale nie przeszkadza. Najwidoczniej jej tez nie będzie, skoro pozwoliła Josephine tu zamieszkać. Bądźmy szczerzy, jeśli kto kogoś nie polubi to na pewno nie da mu zamieszkać we własnym domu. Zapewne Rhia planuje coś jeszcze wobec Jose i to może nie być wcale kwestia lubienia, ale ciemnowłosa ma nadzieję, że elfka jednak coś do niej poczuje.
Dziewczyna zareagowała na tę niewinną propozycję niezwykle energicznie, żywiołowo. Widoczna była ekscytacja. Skoro dała jej słowo, że zobowiązuje się do przestrzegania zasad wprowadzonych przez nią to idealnie. Właściwie wiele ich nie było i na pewno nie było to związane z niczym nad wyraz przykrym. Po prostu musiała jej pomagać i to wszystko. Na pewno darmozjada chować pod dachem nie będzie. Tak czy inaczej nie sądziła, by Jose była niesforna. Na pewno będzie grzecznie pomagać i się dogadają. Grunt to nie dopuścić do bójek. Ale to chyba już im nie groziło. Zaraz potem poczuła na swoim ciele drobne, ale kobiece ciało ciemnowłosej, która najzwyczajniej w świecie się do niej przytuliła. Nie miała pojęcia jak powinna zareagować. Odchrząknęła jedynie wymownie, po czym przejechała dłonią po jej włosach wplatając palce między pojedyncze kosmyki. Fakt, że trochę wypiła, lecz nadal nie była pijana, a może nieco wstawiona. W każdym razie skubnęła wargami jej żuchwę, a potem podbródek. Stwierdziła, że za delikatnie się obchodzi, miała ochotę na prawdziwą siebie, toteż ułożyła drugą dłoń na jej odsłoniętym znacząco udzie. Zacisnęła na nim palce dość mocno, lecz nie boleśnie. Mogła poczuć również jej długie paznokcie. Złapała ją za szyję dłonią, która wcześniej spoczywała na jej włosach. Nachyliła się do jej ucha. - Jak można prawić komplementy istocie bez skrupułów, bez litości, brutalnej, sadystycznej?- mruknęła zagadkowo omiatającym jej małżowinę ciepłym oddechem. Przejechała końcówką języka po płatku, który delikatnie przygryzła. Następnie jej usta powędrowały do jej skroni zaś potem do szyi, którą ucałowała namiętnie kilkakrotnie przy użyciu języka. Na samym końcu lekko przygryzła, zjeżdżając wolną dłonią na talię. Zdołała bez problemu objąć ją całym przedramieniem i zacisnąć tak, by nie uciekła. W dodatku bez najmniejszego problemu mogłaby ją podnieść. Uniosła ją tak, aby znajdowała się teraz na jej udach, sama zaś tkwiła w pozycji półleżącej. Zerkała na jej twarz momentami ciekawa reakcji.
Joséphine
Liczba postów : 13 Join date : 12/01/2014
Temat: Re: Chata Rhiamon Sob Lut 01, 2014 12:09 am
Te wszystkie pocałunki ze strony Rhiamon były wspaniałe... A jeszcze ta dłoń na udzie kocicy jeszcze bardziej przyprawiała ją o dreszcze z podniecenia. Słyszała dokładnie jej pytanie, ale musiała zastanowić się chwilę nad odpowiedzią. W sumie, to nawet taka istota zasługuje na komplementy, bo i ona nie raz ( może i bardzo rzadko ) czymś się przysłuży. Na przykład oferując jej dach nad głową, nawet jeśli nie do końca z dobroci, to i tak już zarabia na komplement. - Widać nie każdy zauważa piękno w takiej istocie. Odparła prosto i na temat, a na dodatek czuła jej mocny uścisk. Spokojnie, Jose nigdzie nie ma zamiaru uciec, bo chyba znalazła miejsce odpowiednie dla siebie na stałe. Trzeba przyznać, że dość szybko uporała się z tą pozycją. Siedząc na udach blondynki dziewczyna obserwowała przez moment jej twarz z delikatnym uśmiechem, po czym to ona powoli zbliżyła się do niej bardziej. Pocałowała kilka razy jej szyję, a przy tym też mogła poczuć jej język. Robiła to dość nieśmiało, ale taka już jest. Cud, że w ogóle odważyła się i posunęła do takich działań! Ale nie mogła się opanować i musiała po prostu to zrobić, będąc w takiej pozycji. Po tym, powoli odsunęła się trochę od niej, aby z bliska spojrzeć jej w oczy. Doprawdy, tylko parę centymetrów dzieliło usta kocicy i elfki, lecz najpewniej to nie Josephine wykona ten ruch, a Rhiamon. Jaki ruch? Czyż to nie oczywista sprawa? Pocałunek, a jakże! Poza tym, chyba więcej alkoholu nie będzie potrzebnego. No proszę, takie szaleństwo po jednym, całym kubku alkoholu? Kto by się spodziewał? Naprawdę nie jest pijana, tylko delikatnie wstawiona. Trunek ją tylko "liznął".
Rhiamon
Liczba postów : 12 Join date : 11/01/2014
Temat: Re: Chata Rhiamon Pon Kwi 14, 2014 3:55 pm
Kąt jej ust drgnął dość dziwnym grymasie, chociaż można to było odebrać za swego rodzaju zaskoczenie i zadowolenie w jednym. Przymrużyła oczy niczym kocur rozkoszując się tą chwilą. O zgrozo, gdyby ojciec i całe królestwo ją widziało już dawno zostałaby wtrącona do lochów skazana na wieczne tortury. jej samej nie śniło się nigdy, że będzie odchylona od społeczeństwa pod względem upodobań orientacyjnych. Nic jednak nie mogła poradzić na to, że owe młode dziewczę było tak kuszące. Ponadto mieszkała na samym odludziu. Wątpiła, by ktokolwiek poza samym królem mógł ją tu odnaleźć. Zresztą nikt nie miał interesu by zapuszczać się tak daleko na niebezpieczne obrzeża. Stwierdziła, że dość już zbędnych ogródek. Chciała nadać tej relacji nieco bardziej niebezpieczną i temperamentną drogę. Jednym zwinnym ruchem pozbyła Jose jedynego ubrania jakim była sukienka. Z zadowoleniem godnym dzikiego zwierzęcia przypatrywała się ponętnej zdobyczy. Pogładziła dłonią jej ciepłe udo, zaś potem brzuch natrafiając wreszcie na pierś, którą ścisnęła. Nie miała wyczucia, toteż nie miała pojęcia czy jest zbyt mocno, czy w sam raz. Powróciła ustami do jej ust oblizując je łapczywie, po czym jeszcze raz musnęła jej szyję, obojczyk aż dotarła do drugiej piersi, o którą zahaczyła najpierw językiem, a potem zębami, oczywiście w miarę delikatnie. Wolną dłoń zacisnęła na jej biodrze maszerując palcami do gładkiego, jędrnego pośladka. Nie trzeba było czekać długo aż powędrowała ustami przez brzuch do podbrzusza, które pieściła językiem. A to dopiero początek. Zerknęła na jej buźkę. - Sarenka wpadła w szpony diabła- mruknęła zadowoleniem, lubieżnie oblizując wargę.
W błyskawicznym tempie pozbyła się sukienki, a Jose była lekko zdziwiona, że tak szybko jej to poszło. Czyny elfki i jej bliskość sprawiały, że kocica była coraz bardziej podniecona. Jęknęła cicho, gdy dobrała się do jej piersi i zerknęła na nią. Rhia naprawdę wyglądała na pobudzoną i pozytywnie nastawioną do tego wszystkiego. Gdy dotarła do podbrzusza Jose ta westchnęła głośno z przyjemności. A nawet zaczęła cicho mruczeć, zaś słysząc jej słowa delikatnie się uśmiechnęła. - I o dziwo, ta sarenka nie czuje strachu. Poza tym, określenie powinno być bardziej odpowiednie. Takie na przykład jak : " Kotek wpadł w zasadzkę wilka ". O to byłby niezłe, ale słowa białowłosej też brzmiały dobrze, a nawet bardzo dobrze. Nie bała się jej, a nawet nie odczuwała przerażenia z tego powodu, iż jest z nią sam na sam. Była wręcz pewna, że kobieta nie zrobi jej żadnej krzywdy. To wyglądało nawet zabawnie, ponieważ tak łagodna istota zamieszka razem z tak agresywną i brutalną. Cóż, przeciwieństwa się przyciągają, a ich spotkanie pewnie było przeznaczeniem. Poruszyła delikatnie kocim uchem, jakby nasłuchując czy nikt przypadkiem się nie zbliża. Na szczęście nic na to nie wskazywało, bo nie chciałaby, aby tą całą sytuację ktoś zepsuł swoim przybyciem. O nie, na pewno wtedy nie byłoby miło.