|
Miano: Varcolac, dawniej Samuel Routh Płeć: Chłopak Wiek: 15 lat Grupa: Mistyczni Rasa: Żywiołak Ognia Klasa: Mag Ranga: Chłop Ranga dodatkowa: brak Hierarchia: Mieszczanie Pochodzenie: wioska licząca 47 mieszkańców Przydomek: Srebrna Tarcza Orientacja: hetero Rodzina: siostra - Lily |
WyglądWygląd: Varcolac wygląda naprawdę młodo. Został stworzony tak aby wyglądać słodko i niewinnie, udało się. Ma średniej długości blond włosy wpadające w niektórych miejscach w pomarańcz i czerwień. Daje to efekt ognia. Nawet potargane wyglądają niesamowicie. Oczy chłopaka są pomarańczowe, jeśli nie złote. Przypominają zachód słońca. Kiedy chłopak używa mocy, jego oczy wyglądają jakby płonęły. Varc mierzy sobie 172 cm wzrostu i ma opaloną skórę ozdobioną tatuażami. Runy i znaki ozdabiają jego ciało. Najczęściej ubiera się w krótkie spodnie i luźną koszulę. Zimno mu nie szkodzi. Wygląda bezbronnie i często wzbudza zachwyt wśród rówieśniczek.
AtrybutySiła: 2
Reakcja: 5
Obrona: 2
Zwinność: 5
Spostrzegawczość: 2
Inteligencja: 4
Szybkość: 5
UmiejętnościWiedza(bestiariusz - znajomość stworzeń) [Po tropach, zapachu i pozostawionych śladach jest w stanie rozszyfrować jakie zwierzę lub istota się tam wcześniej znajdowała bądź dokonała danych zniszczeń. Wie również jak dana istota wygląda i w jakim stopniu może zagrażać jego życiu.]
Akrobatyka - pozwala na wykonywanie skoków, przewrotów itp, w niektórych wypadkach może zastąpić umiejętność wspinaczki.
Unik - pozwala na unikanie ciosów, lecących i spadających przedmiotów.
Nasłuchiwanie - pozwala dosłyszeć dźwięki, których inne postacie usłyszeć nie mogą.
Wigor - pozwala znosić cięższe rany, poruszać się z nimi i utrzymywać świadomość.
Hart - ustala kondycję postaci, pozwala dłużej biec, walczyć, czy się wspinać.
Czytanie i pisanie - pozwala postaci czytać i pisać.
Tajniki dziczy - pozwala odnaleźć jedzenie i schronienie w dziczy, a także poprawia wyczucie kierunku.
Zielarstwo - pozwala rozpoznawać i pozyskiwać rośliny.
Nieustępliwość - pozwala postaci na pokonanie bólu i działanie mimo przeciwności.
Silna wola - pozwala pokonywać strach i zapewnia odporność na zastraszanie.
Asertywność - zwiększa szanse postaci oparcia się pokusie czy namowom.
Koncentracja - zwiększa szansę na udane rzucenie zaklęcia i zmniejsza prawdopodobieństwo wyrwania się czaru spod kontroli.
MoceNazwa: Panowanie nad ogniem
Żywioł: ogień
Sposób rzucania: mag wystawia ręce z rozpostartymi palcami do przodu. Dłonie są celownikiem.
Czas trwania: do momentu, kiedy nie wyczerpie się Magowi energia, bądź od jego woli(wyboru). W dodatku nie może stracić ognia z oczu.
Efekt: Natychmiastowy
Działanie: Varc może panować nad żywiołem, staje się jego częścią. Jedyne co go ogranicza to słaba ludzka powłoka. Varc panuje nad żywiołem gestykulując dłońmi i mając kontakt wzrokowy z ogniem. Jego moc nie wykracza poza promieniem 80 metrów. Czym żywioł dalej tym mniejszą ma nad nim kontrolę.
Nazwa: Wytwarzanie ognia
Żywioł: ogień
Sposób rzucania: mag wystawia ręce z rozpostartymi palcami do przodu. Dłonie są celownikiem.
Czas trwania: do momentu, kiedy nie wyczerpie się Magowi energia, bądź od jego woli(wyboru). W dodatku nie może stracić koncentracji.
Efekt: Natychmiastowy
Działanie: Varc może wytworzyć ogień z wnętrza siebie. Sam jest ogniem. Jeśli ma powietrza pod dostatkiem nic nie stoi na przeszkodzie. Ogień wyłania się wtedy z tatuaży jakie ma na ciele.
Nazwa: Odporność na ogień
Żywioł: ogień
Sposób rzucania: Wymagana koncentracja i wolne dłonie użyte jako celownik. Wymagana rozbudowana wyobraźnia oraz spokój wewnętrzny.
Czas trwania: do momentu, kiedy nie wyczerpie się Magowi energia, bądź od jego woli(wyboru).
Efekt: Natychmiastowy
Działanie: Varc jest opiekunem żywiołu. Został z niego zrodzony i zostało mu obiecane we krwi że ojciec nigdy nie zrobi mu krzywdy. Dla innych ogień to ból i cierpienie, dla chłopaka to coś przyjemnego i nie do opisania. Ma jednak moc, która pozwala mu ochronić również innych przed ogniem. Tworzy wtedy pole siłowe, które jest niewidzialne i dopiero w kontakcie z ogniem nabiera lekkiego błękitu. Tarcza może być stworzona na dwa sposoby.
Sposób I: Forma tarczy. maks 5 metrów do wykorzystania, powiedzmy metr wysokości i 4 szerokości.
Sposób II: Forma odporności. Varc dzieli się wtedy odpornością z kimś innym. Powiedzmy po przekazaniu odporności druga postać ma 40% obrony przed ogniem, czyli tyle samo utracił Varc, czyli miałby wtedy 60%. Użycie sposobu II nie kosztuje go energii.
Nazwa: Regeneracja
Żywioł: ogień
Sposób rzucania: Mag zamyka oczy aby sięgnąć po błogosławieństwo ojca(ognia).
Czas trwania: W zależności od tego ile znajduje się ognia w otoczeniu, ile jest do wchłonięcia. Trzeba zaznaczyć że ogień o którym mowa musi zostać stworzony naturalnie, czyli ognisko i tym podobne. Ogień wytworzony przez Varca bądź innego Maga nie może dodać chłopakowi sił.
Efekt: Natychmiastowy
Działanie: V Na chłopaka ogień działa uspokajająco. Powoduje że czuje się bezpiecznie, jest pewniejszy siebie i swoich możliwości slę również leczy. Kiedy Ignis potrzebuje energii badź musi się uleczyć, wchłania ogień za pośrednictwem tatuaży.
Nazwa: Teleportacja
Żywioł: ogień
Sposób rzucania: Mag zamyka oczy aby sięgnąć po błogosławieństwo ojca(ognia). Musi też się skupić i skoncentrować.
Czas trwania: Teleportacja trwa 2 tury. Przez ten czas chłopak nie może zostać wytrącony z koncentracji, ponieważ wtedy będzie zmuszony zaczynać od nowa. Wymagane jest aby ogień, przez który ma się przenieść chłopak, był jego wzrostu bądź większy.
Efekt: Natychmiastowy
Działanie: Dla Ignisa ogień może również posłużyć jako portal. Jeśli w promieniu 150 metrów pali się pożar, może się tam przenieść. Chłopak wyczuwa wtedy że gdzieś niedaleko jest duże źródło ciepła. Tutaj znów ważną rolę odgrywają tatuaże, które zaczynają ożywać, poruszać się coraz szybciej i przybierać ognistą formę aż dojdzie do teleportacji.
Magiczne przedmiotyVarc posiada długą krwistoczerwoną szatę z kapturem. Jest ozdobiona na rękawach runami(kreskami) barwy pomarańczowej.
Magiczne właściwości: Jest odporna na ogień.
Profesjebrak
WierzchowiecPosiada Feniksa, którego dostał w darze od swojego bóstwa. Naturalnie Feniksy to małe istoty, ale ten został obdarzony przez żywioł ognia wyjątkowymi rozmiarami. Rozpiętość jednego skrzydła wynosi 3 metry. Cały płonie, trudno nazwać go czymś materialnym, nie da się go dotknąć. W dotyku przypomina płyn. Jest namacalny jedynie przez swojego posiadacza. Tylko Varc potrafi wyczuć twardą skórę. Feniks kiedy zginie odradza się z popiołów. Varc często modli się i ma nadzieję że tak jest. Nie chciałby stracić swojego jedynego przyjaciela.
Ekwipunekplecak:
-zwój drutu
-lina
-krzemień x2
-4x fiolka z krwią(Ignisa)
-żywność(starczy na 3 dni, głownie suszone mięso i zioła)
PosiadłośćJest obieżyświatem. Naturę uważa za swój dom. Nocuje pod gołym niebem.
CharakterPrzed przemianą Varc nie był taki idealny jak później. Był poniżany i odrzucany nawet przez rodzinę. Nie był przystojny, był brzydki i nie obchodziło go co mówi jego siostra na ten temat, on wiedział lepiej. Wszystko go dobijało i dźwigał naprawdę masę spraw i swoich problemów. Nigdy nie mógł pogodzić się z tym jaki jest. Był wrażliwy, kochał spacerować po lesie i strzelać z łuku, kochał polować. Chciał pokazać że stać go na coś, że... może żyć. Niestety wszyscy powtarzali mu że jest zerem, głupkiem i kiedy nadażyła się okazja zapragnął śmierci. Postanowił się poddać. Kiedy się odrodził i dostał swoją drugą szansę... Nadal pozostał wrażliwym chłopakiem, wiedział jak się zachować i wierzył że kiedy będzie trzeba zaryzykuje życie aby komuś pomóc, uratować. Nadal nie jest pewny swoich możliwości. Nie uważa się za lepszego tylko dlatego że jest przystojny. Poprzednie życie wiele go nauczyło. Nie poniża karłów czy zbyt wysokich ludzi. Jest tolerancyjny i szczery, nie lubi kłamać. Jest spokojny i kocha ciszę. I nadal lubi spacerować po lesie, tyle że musi od nowa nauczyć się polować. Pamięta jak rozpoznawać tropy zwierząt, ale nie potrafi strzelać z łuku, chociaż się uczy. Potrzebuje czasu a przecież żyje w swoim nowym ciele zaledwie tydzień.
HistoriaWstęp - myśli
Nie miałem łatwo, ale nie narzekałem. Kochałem moją siostrę i zniósłbym dla niej każdą przykrość. Razem z rodzicami żyliśmy na obrzeżach miasta, przy murze oddzielającym nas od cywilizacji. Ojca nie stać było, aby zapewnić naszej rodzinie dom wewnątrz muru. Szczerze mówiąc niewiele robił, przynajmniej dla mnie. Byłem zakałą rodziny, niechcianym dzieckiem. Pomimo to robiłem wszystko aby moja siostra, Lily, miała lepsze życie. Nie pozwoliłbym aby stała jej się krzywda. Chciałem dla niej dobrze, cieszyłem się z jej osiągnięć kiedy poszła do szkoły. Tylko że... nie potrafiłem zapomnieć kim jestem. Nikt mnie nie potrzebował. Mogłem zniknąć i nikt by tego nie zauważył. Moi rodzice oceniali ludzi po okładce, a ja... nie byłem księciem z bajki. Od małego byłem wytykany palcami i poniżany przez rówieśników. Nikt mnie nie rozumiał, więc uciekłem. Dopiero wtedy poczułem się jak w domu, pierwszy raz w życiu. Kiedy wróciłem następnego dnia wcale się nie zdziwiłem że o mnie zapomniano. Nie przestałem jednak uciekać, interesowało mnie życie łowcy. Kilka lat później potrafiłem już polować i dobrze strzelać z łuku. Momentami nawet myślałem że jestem "przydatny", że po coś żyję... ale kiedy docierała do mnie gorzka prawda że jestem nikim, załamywałem się i miałem ochotę uciec, wybrać się w podróż, w jedną stronę...
Rozdział 0.5 - "ognisko domowe"
Leżałem na łóżku siostry, kiedy nagle usłyszałem krzyk dobywający się z kuchni. Szybko się podniosłem i ruszyłem biegiem w ślad za płaczem siostry. Kiedy znalazłem się na miejscu, nie trudno było się domyślić co się stało. Osoba, którą obiecałem bronić, miała zaczerwieniony policzek i skryła się zapłakana za za stolikiem. Ojciec już gotował się do następnego uderzenia i nie miałem czasu zastanawiać się dłużej . Rzuciłem się na niego wściekły i waliłem pięścią w głowę bez opamiętania. Niewiele to dało. Zrzucił mnie z pleców i odwrócił się aby zadać mi cios w brzuch, a potem jeszcze zapieczętować to kolanem w głowę.
-Stawiasz mi się? Ty?! Nie zadzieraj ze mną gnojku! - krzyczał na mnie. "Mówił" coś jeszcze, ale nie mogłem go zrozumieć. Słyszałem już tylko szum, plułem krwią. Nie zamierzałem jednak uciekać. Zaczekałem jeszcze aż sytuacja się uspokoi i Ojciec wróci do swojego piwa, a Lily będzie bezpieczna. Bałem się zostawić ją samą.
Rozdział I - Teatr
Varcolac od dziecka miał dość popaprane życie. Był poniżany nawet przez swoich rodziców, którzy oczywiście nie zdawali sobie z tego sprawy. Zawsze był tym głupim i roztargnionym chłopcem który nic nie potrafi. Ale on robił co mógł aby zmienili o nim zdanie. Nauczył się strzelać z łuku i często polował na różne zwierzęta w lesie, ale i to niczego nie zmieniło. Nie wysłali go nawet do szkoły bo jasno mu powiedzieli że to nic nie da i się nie opłaca. Czy można tak traktować swojego jedynego syna? A wszystko to dlatego że był inny. Mimo odrzucenia od rówieśników nie był na nich zły. Był tolerancyjny i uprzejmy. Nawet to że był spokojny działało rodzicom na nerwy. Chyba tak naprawdę tylko młodsza siostra go rozumiała. Kiedy się urodziła chłopiec robił wszystko aby miała lepiej niż on. Przekonał nawet rodziców aby wysłali ją do szkoły. Wprawdzie został obrażony kolejnym komentarzem na jego temat, ale już mu nie zależało. Pewnego dnia kiedy wracał z lasu usłyszał krzyki. Wszystko wskazywało na to że coś dzieje się w jego domu, a kiedy dotarł na miejsce zrozumiał że chodziło ludziom o to co się z nim dzieje. Budynek cały zajął się ogniem. Ludzie przynosili wiadra z wodą ale niewiele to dawało. "Czy Lily jest w środku? Matko u diabła czy Lily jest w środku?" Pytał, ale ta tylko płakała razem z ojcem, nie reagowali na jego pytania. Kiedy Varc zerknął na jednego z mężczyzn przyglądających się ruderze, ten przeniósł wzrok na chłopca i kiwnął głową. Wtedy po raz pierwszy poczuł złość. Był zły że nikt nic nie robi, nie ratuje jej. Nie myślał o tym że może zginąć, po prostu wbiegł do domu i rozpoczął poszukiwania jakby nigdy nic. Czuł ból ale ignorował sygnały że coś złego się z nim dzieje. Zapach spalonego mięsa mieszał mu w głowie, ale obiecał sobie że najpierw znajdzie siostrę, nie wróci sam, nie zawiedzie jej. Nagle usłyszał krzyk, a potem płacz. Wyłamał już przypalone po części drzwi i zobaczył ją otoczoną przez płomienie. Przypominały jęzory gotowe ją schwytać, zjeść. Spojrzała na niego przerażona. Przeskoczył przez ścianę ognia i wziął ją na ręce zakrywając swoim płaszczem. Czuł się coraz słabszy, ale mimo to brnął dalej przez ruinę i zmasakrowany dom, który zaczął się zapadać. Drzwi wejściowych nie było, za to stał w nich mężczyzna ponaglając Varca aby podał mu siostrę, zrobił to. Już chciał za nim wyjść, kiedy zobaczył jak rodzice cieszą się na ten widok. Biorą Lily na ręce i uśmiechają się radośnie. Zaraz potem jednak spoglądają na niego i patrzą tak jakby zrobił coś złego. Zrozumiał że tak będzie zawsze. Zawsze będzie poniżany, niedoceniany, zawsze będą mu zwracać uwagę że za dużo je czy zużywa za dużo wody. Lily zerknęła na niego, on na nią. Kiedy zrozumiała co robi krzyknęła w proteście, ale nie chciał patrzeć na jej twarz, na minę, która oznaczała że coś dla niej znaczył. Wrócił do środka i rozejrzał się patrząc na płomienie, ogień, który go otaczał.
-A więc jestem, jak chciałeś... - Powiedział, a kilka sekund później wszystko się zawaliło i płonęło jeszcze przez wiele godzin. Nikt nie nosił wiader, nie wołał o pomoc. Ich życzenie się spełniło, czemu nikt się nie cieszył?
Rozdział 1.5 - Odrodziciel
To było niesamowite uczucie. Mknąłem przez pustkę. Otaczał mnie mrok, ale nie bałem się. Z czasem zaczęły pojawiać się żywioły. Pierwszy był ogień. Po nim woda, ziemia a na końcu powietrze. Ogień otoczył mnie, a po chwili połączył się z moją duszą. Czułem gorąco, z początku nieprzyjemne, po chwili wręcz przeciwnie.
- Wierzyłeś w nas. Nikt nie dawał ci znaków, jesteśmy winni ci istnienie. - Usłyszałem głos dobywający się z mojej głowy. Gdyby ziemia wcześniej nie wyszła mi na przeciw, nie wiedziałbym że to ona. Tyle odczuwałem jednocześnie, tyle barw, smaków, zapach teraz akurat ziemi, który mnie uspokajał i kojarzył mi się z lasem.
- Tylko ogień był na tyle blisko aby ci pomóc. Obudzisz się, zapomnisz o nas...
- Nadamy ci nowe imię, Varcolac. Ty nam zaufałeś, teraz my zaufamy tobie. - Słuchałem każdej cząstki żywiołu. Zapomnę? Nie chciałem zapomnieć. Tyle bym stracił, ale nie było innego wyjścia. Później wszystko mi wyjaśnili. Kiedy miałem już odejść, Woda zaczepiła mnie jeszcze, co spowodowało że poczułem niewyobrażalny ból. Wyczułem szczęście przemieniające się w smutek.
- Przykro mi, ale tak będzie już zawsze. Nie mogę nic na to poradzić, będziesz synem innego... Są inni, podobni do ciebie. Moje córki mogą źle odebrać twoją wrażliwość na mnie. Podaruję ci więc znak, który sprawi że ci zaufają.
- Ja dam ci wytrzymałość.
- A ja zwinność... - Odezwały się inne żywioły. Chciałem zaprzeczyć że to i tak zbyt wiele, ale już zanikałem. Wracałem... Spojrzałem na nich smutno, a wtedy Woda zbliżyła się do mnie i musnęła moją duszę. "Zasługujesz..." usłyszałem jeszcze, po czym przepadłem.
Rozdział II - Prawdziwe życie
Varc odrodził się kilka dni później. Tyle czasu ogień walczył ze śmiercią. Tyle czasu próbował połączyć ciało z żywiołem. Kiedy chłopak się obudził od razu zauważył że coś jest nie tak. Niebo nie powinno być czarne, prawda? Zobaczył gwiazdy i poczuł że leży na trawie, potem zrozumiał że to mech, a otaczają go drzewa. Niedaleko płynęła rzeka. Podszedł do niej i zobaczył swoje odbicie, swoje ciało. Z jednej strony cieszył się że jest inny, lepszy, z drugiej był zawiedziony że dalej musi się męczyć w tym życiu i znosić upokarzania innych. Był cały nagi, ale zawsze chował swoje ubranie do polowania pod kamieniem. Ubrał się i udał do miasta. Pragnął zobaczyć siostrę, powiedzieć jej... Szybko przekonał się że nie czuje zimna i panicznie boi się wody, chociaż nie wiedział dlaczego. Dawniej kochał pływać, a teraz nawet nie wyobrażał sobie zanurzyć w niej chociażby nogi. Kiedy znalazł siostrę na głównym placu, chciał ją jakoś pocieszyć że żyje, ale... zmienił zdanie. Postanowił że powinien dać jej lepsze życie, bez magii, bez wstydu. Zaczął jednak o nią dbać i pilnować aby nie zdarzyła się jej krzywda. Od tej pory ma cel aby używać swoich zdolności do czynienia dobra...
Rozdział III - Dobry początek
Musiałem być pewien że już nigdy jej nie uderzy. Widywałem ją na placu, z początku zagubioną, po kilku tygodniach uśmiechniętą, ale kiedy zobaczyłem charakterystyczną plamę na jej twarzy, bliznę... ledwo się powstrzymałem by nie spalić bazaru tuż obok. Byłem wściekły na niego że odważył się ją skrzywdzić, ale również na siebie że nie było mnie wtedy przy niej. Wparowałem do ich nowego domu bez uprzedzenia. Oczywiście uprzednio upewniłem się że będzie tylko on, z tą swoją flaszką w łapie. Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy z siły jaka we mnie tkwiła, z energii...
- Co u... - Krzyknął, ale nie zdążył dokończyć zdania. Podniosłem go z fotela i uderzyłem o ścianę.
- Nigdy więcej nie waż się podnieść na niej ręki! - Warknąłem. Pierwszy raz w życiu czułem w sobie taką złość. Czy to wina ognia, którego miałem we krwi? A może tak bardzo zależało mi na Lily? Nie byłem pewny co mną kieruje, ale wiedziałem do czego jestem zdolny. Odwróciłem się i przeszedłem kilka kroków. Słysząc jak szykuje się aby mnie uderzyć, odwróciłem się szybko w jego stronę i wycelowałem dłońmi w jego bezbronne ciałko. Ogień, który z nich wystrzelił, przygniótł go z powrotem do ściany.
-Stawiasz mi się? Ty?! - Warknąłem. Cieszyłem się że się mnie boi, taki miałem cel. Teraz wierzyłem że już nigdy jej nie skrzywdzi.
-S-sam? - Wykrztusił jedynie, wpatrując się w moje oczy i chwilami w dłonie.
-Dla ciebie Samuel GNOJKU! - Krzyknąłem ponownie aż zatrzęsły się ściany. Uderzyłem go jeszcze z całej siły w twarz i wyszedłem nie odwracając się już za siebie. Nie jestem już bezbronny, słaby. Nie jestem już taki jak kiedyś. Jestem Varco!